piątek, 6 listopada 2015

ULUBIEŃCY PAŹDZIERNIKA.

Kolejny miesiąc za Nami. Jeśli chcesz wiedzieć jakie kosmetyki towarzyszyły mi w miesiącu październik usiądź wygodnie, weź kubek ulubionej kawy i herbaty i zrelaksuj się czytając mojego bloga ;) Zapraszam!




Dobry podkład to podstawa naszego makijażu. Wyrównuje koloryt skóry, zakrywa niedoskonałości, sprawia, że skóra prezentuje się nienagannie. Dodatkowo stanowi bazę dla pozostałych produktów, które aplikujemy na twarz i w dużej mierze wpływa na ich trwałość i wygląd na skórze. W minionym miesiącu moim ulubieńcem dalej pozostał podkład Loreal True Match, o którym pisałam Wam w poprzednich ulubieńcach - tutaj klikk :) W październiku dla uzyskania jeszcze lepszego krycia i trwałości mieszałam go z podkładem do zadań specjalnych - Mac Pro Longwear. Pozwoliło mi to zachować bardzo naturalny efekt na skórze, która pięknie odbijała światło i sprawiała wrażenie, że jest na niej mniej makijażu niż w rzeczywistości było ;) Dodatkowo uzyskałam przedłużenie trwałości makijażu, który pozostawał bez zmian przez cały dzień. 


Na większe wyjścia czy wieczorne spotkania stawiałam na podkład Mac Pro Longwear, który pięknie zastyga na twarzy, nie tworząc efektu maski, i nie ruszy się z miejsca aż do momentu demakijażu. Jako bazę pod makijaż stosowałam krem Mac Strobe Cream. Świetny krem, który zastąpi nam zwykły krem stosowany na co dzień. Pięknie nawilża, dzięki czemu podkład ładnie stapia się ze skórą. Bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy a co najważniejsze współpracuje z podkładami. Nie roluje się, nie powoduje rozwarstwiania się podkładów. Kosmetyki suną po nim bez żadnego problemu. Krem stanowił dla mnie bazę rozświetlająco-nawilżającą, którą stosowałam na całą twarz. Dzięki niemu dodajemy skórze lekko chłodny, różowo-brzoskwiniowy blask. Jest to produkt, z którym bardzo dobrze mi się współpracowało w zeszłym miesiącu. Bazy The POREprofessional marki Benefit nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Odkąd ją mam w odstawkę poszły wszystkie inne bazy. Jetem w niej zakochana od pierwszego użycia. To co robi na twarzy pobiło wszelkie moje oczekiwania. Wyrównuje wszelkiego rodzaju nierówności skóry a co najważniejsze sprawia, że nasze pory znikają! Zdecydowanie jest to must have w każdej makijażowej kosmetyczce ;)


Anastasia Beverly Hills Contour Kit to produkt, po który namiętnie sięgałam przez cały miesiąc. Znajdziemy w nim wszystko co jest potrzebne do wykończenie makijażu twarzy. Pierwszy rząd zawiera dwa pudry, jeden beżowy, idealnie nadający się do przypudrowania korektora pod oczami jak i podkładu. Drugi, w lekko żółtym odcieniu, świetnie kryjący niewielkie zaczerwieniania, na przykład na policzkach. Piękny rozświetlacz w szampańskim kolorze. Bardzo subtelny ale możemy nim zbudować efekt przepięknej tafli na policzku rodem z czerwonego dywanu. W drugim rzędzie znajdziemy 3 produkty brązujące. Środkowy odcień "Fawn" służył mi do podkreślania kości policzkowej. Dwa boczne odcienie "Java" i "Havana" mieszałam ze sobą i ocieplałam nimi delikatnie twarz. Drugą opcją, dzienną, było mieszanie wszystkich trzech kolorów razem i nakładanie ich na twarz. Warto dodać, że produkt ten ma bardzo przyjemną, jedwabistą konsystencję co sprawią, że jest bardzo przyjemny i szybki w użyciu.


Palety z Zoevy słyną z tego, że cienie są bardzo łatwe w aplikacji, nie osypują się i utrzymują się na powiece cały dzień. Kolory natomiast są bardzo mocno napigmentowane. Zoeva Cocoa Blend to paleta, która spełnia te wszystkie wymogi a dodatkowo zawiera piękne, jesienne kolory. Jest stworzona na tę porę roku. Złota, ciepłe brązy, wielowymiarowy fiolet i przepiękne bordo. Czy potrzebujemy coś więcej?  W październiku często sięgałam też po sypki cień z My Secret numer 4 "Star Dust" w brzoskwiniowo-złotym kolorze, na całą powiekę bądź tylko w wewnętrzne kąciki oczu. Zachęcam Was do odwiedzenia drogerii Natura gdzie znajduję się szafa z My Secret, ponieważ jest to produkt niedrogi ale warty uwagi. Pięknie się mieni oraz  podkreśla oko.


Uwielbiam jesień ze względu na ciemne pomadki. Z tego względu na moich ustach gościła pomadka firmy Mac Creme In Your Coffee o wykończeniu Cremesheen. Jest to kolor dość nietypowy, bo bordowo-brązowy, czyli absolutny hit tej jesieni. Bardzo często, kiedy ja noszę, dziewczyny podchodzą do mnie i pytają co takiego ciekawego mam na ustach więc można powiedzieć, że jest to  produkt, który  ostatnio "robi" furorę ;)



I tak prezentują się Moi ulubieńcy zeszłego miesiąca. A jacy byli Wasi? Czekam na odpowiedzi w komentarzach ;)

Pozdrawiam ;)



2 komentarze:

  1. Fajna lektura szkoda że taka krótka ;) A może coś o pielęgnacji skóry jesienią zimą się znajdzie ?? Albo propozycje makijażu na święta :) czekam na kolejne wpisy może jakiedls zdjęcie październikowego makijażu ; ) czekam na kolejne fajne wpisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;) Będzie i makijaż jesienny i świąteczny :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...